Najpierw wyobraź sobie Partycję.
32 lata.
Z wykształcenia ekonomistka.
Własne biuro rachunkowe.
Kilku pracowników.
Kilka ważniejszych w tym zawodzie dyplomów, w tym jeden, rzeczoznawcy majątkowego.
„Mocny atut” Patrycji…
Trudny, państwowy kilkugodzinny egzamin…
Zdawany przez niewielu.
Na sesję indywidualną przyjechałam ja…
do Niej.
Wyjątkowa sytuacja.
Noga w gipsie, dwa pęknięte żebra.
Samochód do kasacji.
Wchodzę do gabinetu.
Patrycja wstaje.
O kulach oprowadza mnie po morelowo-eukaliptusowych wnętrzach.
Cztery stanowiska dla zatrudnionych księgowych.
Armatura w gustownej prostocie swej aranżacji łazience od Villeroy & Bosh’a.
Luksus.
Nowoczesność.
Lekkość.
…i ból w klatce, pomieszany z trudnościami w oddychaniu właścicielki wnętrza, nie zlepiają się w całość.
Siadamy w osobnym gabinecie.
Duże kwiaty w kilku sporych doniczkach.
Palma. Monstera. Dracena.
Klasyka tego trendu.
– Ten jest mój – Mówi. Siadając bardzo zmęczona i obolała w pięknym welurowym kolorze, brudnego różu fotela.
Czekam, aż oddech Jej się unormuje.
Patrycja chce coś opowiadać.
Proszę o chwilę, pokazując na jej klatkę.
Milknie.
Rozgląda się.
Oddycha wolniej…
I wolniej.
Uspokaja się.
– To moja duma… – mówi po chwili.
– A nie ciężar? – pytam i czuję, że to pytanie wylało się samo.
Piękna, młoda niska brunetka siedząca naprzeciw.. .zaczyna płakać.
Rozgląda się po gabinecie za chusteczkami których tam nie ma, więc wychodzę i przynoszę je z łazienki.
– Masz rację… – mówi.
Dmucha nos.
I obrana z dumy, pozwala sobie wylać na twarz ze środka swój smutek.
– Pomyślałam sobie, że już czas rozwinąć skrzydła…
Że jak mam jednego pracownika, to równie dobrze mogę mieć czterech.
Bierze oddech.
Buja swoją nogą w gipsie, ale po chwili przestaje, bo od tego zaczynają wyraźnie ją boleć żebra…
– To twój lokal? – pytam.
– Tak. Choć właściwie. Banku…
Mówi i wstrzymuje oddech.
Zastanawia się chwilę.
– Lokal na kredyt.
Pracownicy i wykończenie wnętrza z dotacji.
Wstrzeliłam się w program na rozbudowę innowacyjności w firmach w moim województwie.
Miałam kilka zupełnie nieistniejących rozwiązań w głowie.
Udało się.
– Ile masz tu swojego wkładu?
– Rzucam między jednym , a drugim Jej oddechem.
– Niewiele… – wylewa i patrzy w podłogę.
– Za swoje uzbierane przez 10 lat pieniądze, które miałam w to włożyć wszystko, kupiłam po śmierci taty mieszkanie mojej mamie…
Znowu zaczyna płakać..
– Wszyscy tak u Ciebie ryczą ?… – pyta.
– Bo ja… taka nie jestem zazwyczaj.
Głupio mi.
Dziwne to dla mnie.
…wylewa z siebie, razem z dmuchanym w chusteczkę katarem.
– Mama odziedziczyła po tacie spore długi firmowe o których nie wiedziała.
– Mówi po dłuższej chwili…
– ZUS. Podatki niepłacone.
Straciła wszystko.
Kładzie jedną rękę na obolałych żebrach i zaczyna z nieukrywanym bólem oddychać głębiej.
– Część udało jej się sprzedać za ceny rynkowe. Resztę zabrał komornik i wylicytował za grosze…
Kończy.
Układa się w swoim róż welurze.
– Ile najwięcej zarobiłaś kiedykolwiek na raz w miesiącu?…
Pytam.
Nadyma usta i zastanawia się.
Wypuszcza mocno powietrze i chce coś powiedzieć…
– Nie musisz się ze mną dzielić tą kwotą… – mówię widząc Jej zakłopotanie.
– Chcę tylko żebyś porównała sobie tą kwotę do kwoty kredytu dodanego do pieniędzy jakie dostałaś z dotacji.
– Mhhhmmmm…
Już…
I?
Pyta bardziej wzrokiem niż głosem, który jakoś jej utknął w gardle właśnie.
– To ta kwota, którą jednorazowo zarobiłaś jest kwotą którą jesteś w stanie udźwignąć biorąc kredyt, pożyczkę , albo dotację…
Patrycja coraz szerzej otwiera oczy.
– Każda wielokrotność tej sumy będzie Cię przygniatała i osłabiała.
– No to nieźle się wpakowałam…-
Mówi zakładając ręce za głową i wyciągając całe ciało do góry.
– To teraz rozumiem, skąd te wszystkie wypadki, popsute nagle – pralka, zmywarka i samochód do kasacji…
Patrycja patrzy przez chwilę w blat nowego biurka, a ja czuję jakby ono traciło
właśnie z każdą sekundą w jej oczach swoją designerska i estetyczną wartość…
– Ale to nie koniec…- dodaję po kilku dłuższych chwilach wsłuchiwania się w cykanie nowego zegara ze ściany i miarowego oddechu właścicielki tego neokubańskiego wnętrza.
– Ty wzięłaś na siebie jeszcze ciężar długów swojej mamy…
A może od tego w ogóle zaczęły się swoje straty..
– A mogę coś z tym zrobić ?- pyta prostując się.
– Właśnie zaczęłaś…
Odważyłaś się spojrzeć na prawdę.
Sfrunąć z chmury wyobrażeń o swojej przepustowości i sile finansowej.
O swojej siłę jako fachowiec i szef.
– Chcesz w tym stanąć w pełni?..
Pytam.
Patrycja odkłada na bok kule, o których weszła do gabinetu.
Trzymała je na kolanach.
Niby lekkie, ale w końcu to… kule.
Jak z tą dotacją.
Przychodzi do mnie…
A ona, opiera się wygodniej o fotel.
– Jestem gotowa…
Możemy zaczynać.
______________________________________________
PRZEPUSTOWOŚĆ TWOJEJ ŚCIEŻKI FINANSOWEJ.
Możesz udźwignąć tylko tyle pieniędzy, ile jednorazowo udało ci się kiedykolwiek zarobić.
Tylko do takich pieniędzy jest w stanie stanąć twoja podświadomość i tylko tyle udźwigniesz.
Jeżeli najwięcej w życiu jednorazowo zarobiłaś 10000 zł. albo wygenerowałaś realizując jakiś, projekt 15000 zł, to każda większa kwota, którą dostaniesz bez nauczenia się swoją pracą wychodzenia po nią, będzie Cię obciążać.
I jeżeli stajesz do nieswoich pieniędzy..
Albo jeżeli stajesz do znacznie większych pieniędzy które ktoś chce ci dać, albo daje…
Nie udźwigniesz tego.
I można to porównać jak do dźwigania ciężarów na siłowni, albo biegania.
Udźwigniesz tam tylko tyle ile wypracowałeś swoimi mięśniami.
Przebiegniesz w maratonie tylko taki dystans do którego wcześniej przygotowałaś, albo przygotowałeś swój organizm.
Ćwicząc.
DOTACJA TO PIENIĄDZE OD WIELU
Dotacje z Unii Europejskiej pochodzą z wielu różnych portfeli na tym kontynencie.
… ale zazwyczaj z krajów zarabiających lepiej niż nasz.
Dlatego stając do pieniędzy z Unii Europejskiej, Dostajesz pieniądze pochodzące od ludzi którzy wypracowali sobie wyższe stawki zarobków.
Jeżeli chcesz wziąć dotację na starcie swojej działalności , bo nie umiesz sobie wyobrazić, że mogłabyś, albo mógłbyś dysponować takimi pieniędzmi jakie oferuje dotacja…
To nie udźwigniesz tej dotacji.
Wtedy ona staje się ciężarem, a nie zasobem.
……………………………………………………………………
DOTACJA TO PIENIĄDZE OD WIELU
I to pracuję tak jakbyś dostała prezent od wielu osób które na niego zapracowały, stając do swojej własnej drogi zawodowej i finansowej.
Więc jeżeli nie masz szacunku do tych pieniędzy i uważasz, że one ci się wręcz należą,
To tak jakbyś przychodziła do rodzica i żądała od niego wsparcia finansowego jako dorosła.
KIEDY UDAJE SIĘ UNIEŚĆ DOTACJĘ
1. Kiedy wiesz ze swojego doświadczenia zawodowego, że pieniądze o które występujesz, są także w zasięgu twojej ręki jako fachowca.
Może zajęłoby ci to 2 miesiące, a może 3 żeby uzbierać taką kwotę… ale wewnętrznie ani cię to nie przeraża, ani nie przerasta.
2. Kiedy masz w sobie wdzięczność za to, że możesz skorzystać z tych pieniędzy.
3. Gdy pamiętasz, że inni musieli na nie w jakimś kraju, gdzieś zarobić.
4… i zazwyczaj też wtedy kiedy twój rozwój zawodowy, tak jak te pieniądze z Unii służą tobie, może posłużyć innym ludziom.
Jak w ten sposób podchodzisz do dotacji…
to znaczy, że jesteś gotowa, albo gotowy żeby ją dostać.
JAK SPRAWDZIĆ CZY JESTEM GOTOWA/ GOTOWY
Zrób ćwiczenie.
Weź dwie kartki.
Napisz na jednej JESTEM GOTOWA/ GOTOWY.
Na drugiej napisz np. DOTACJA MNIE OSŁABI
Połóż te dwie kartki do góry dnem na dwóch krańcach pokoju.
Stan w odległości kilku metrów od nich obu.
Pozwól swojemu ciału, żeby cię zabrało do tej kartki do której Cię pociągnie.
Stań na niej.
Poczuj jak ci tam jest w ciele.
Czy czujesz komfort czy napięcie.
I po chwili sprawdź co jest na tej kartce pod spodem napisane.
DOTACJA JEST PREZENTEM
… zobowiązującym Cię do wyrównania.
Do zobaczenia.
Iza Kopp-Pietrzak
Dyplomowany Terapeuta Ustawień Systemowych Life & Business Coach Systemowy
© – udostępnianie i cytowanie jakichkolwiek fragmentów tekstu możliwe jest tylko z podaniem autora