MALI, DUZI, CHŁOPCY.
są niedostępni dla swoich kobiet…
dla swoich dzieci…
odpowiedzialności…
Świat sprawia ich życie, z którym oni mają tyle wspólnego ile doświadczą SUKCESU i zbiorą…
LAURY.
Co trudnego…
to nigdy nie Oni.
„Musisz się z nim wewnętrznie pożegnać..
bo z mamą nie masz żadnych szans…”
Powiedział mi kilkanaście lat temu jeden z moich nauczycieli- terapeutów.
Wtedy tego nie rozumiałam.
Nie czułam w sobie.
Poczułam.
Zrozumiałam całą sobą.
…a na swojej drodze zawodowej, powiedziałam to zdanie już setkom kobiet.
Dzień po DNIU MAMY.
o chłopcach, którzy przy niej zostali…
CZASEM jako jej najlepszy partner, kiedy mama za jakimś tęskniła.
Wtedy z kim by się nie związał taki duży już, czasem kilkudziesięcioletni chłopiec i tak po jakimś czasie zacznie szukać uronionej kropli, w pełnej szklance.
I znajdzie.
Zawsze coś w jego kobiecie będzie nie tak.
Czasem za nienarodzone mamy dziecko zostali przy niej…
i tym silniej to oddziały wuje i go zabiera, jeżeli była to dziewczynka.
Taki chłopiec nigdy dziewczynką nie zostanie, więc szarpie go podwójnie…
Od mamy, wręcz spazmatycznie, żeby już móc być tylko chłopcem…
Ale też do niej, żeby móc choć przez chwilę poczuć być chcianym…
Akceptowanym w pełni…
Jeżeli mama chciała dziewczynkę, nie będzie chciała chłopca…
więc nie da tego synowi po co przychodzi..
i wtedy on znów wściekły zamyka się na czucie i ucieka.
Ale do taty nie jest w stanie dotrzeć, bo tata zazwyczaj jego, stoi też w jakimś deficycie i trudnej relacji z jego matką przez ten brak.
Nie widząc jego matki, nie może zobaczyć i dziecka.
Przyjąć go.
Zabrać od niej w męski świat.
Pokazać jak smakuje odpowiedzialność i krok dalej jeszcze, jak może być dla mężczyzny pięknym spełnieniem… gdzieś głębiej, gdzie ona staje się esencją drogi.
Gdzie dla mężczyzny dawanie bliskim i ochrona ich od zewnątrz potrafi dawać siłę do działania i otwierać nowe drogi…
Gdzie On stając do tego miejsca widzi, że jego SUKCESY i zawodowe i finansowe wynikają z tego że w backstag’u na ten SUKCES przy dzieciach i w domu, pracuje też jego kobieta, a On biorąc od niej ten prezent może zająć się sferą zawodową.
A potem przynieść od siebie do wspólnego RAZEM.
Kto jest ekwiwalentem mamy dla takiego
„chłopca „…?
PARTNERKA.
…bo tylko z partnerką tak blisko fizycznie i emocjonalnie może się spotkać..
Więc kogo zobaczy w poznanej nowo kobiecie, kiedy się na nią otworzy?
Ją?
Z jej czułością…
Oddaniem..
Zaangażowaniem..
Otwartym sercem..
NIE…
Mamę…
Jej fantom widziany w partnerce.
Siostrę nienarodzoną , którą mamie chciał zastąpić.
I będzie się rzucał..
mierzył…
Kaleczył na oślep w rozrywającym go skrajnym ruchu..
DO..
i OD.
W życiu takiego „chłopca” wszystko jest…
PRZEZ KOGOŚ.
Zły nastrój…który do niego zawitał…
STRATY, które przyszły znienacka.
A każde pokazanie mu jego odruchów, wzbudzi w nim furie..
bo zmusza go do popatrzenia na traumę separacyjną przeżytą , ale nie wyżytą do końca przy mamie.
KTO zbierze za to najmocniej..
KAŻDA KOLEJNA…
zawsze niewłaściwa w jakiś sposób…
za mało, albo za bardzo jakaś…
KOBIETA.
Będzie ją trzymał na smyczy,
tresował i wychowywał na tą idealną mamę..
ale jak ona już spełni w służbie swojemu partnerowi, wszystkie wymagania..
ON wymyśli kolejne…
Żeby tylko do bliskości między nimi nie mogło dojść, bo za nią, dla Niego schowany jest ból.
BÓL odrzucenia…
braku akceptacji…
niedotarcia..
i niezaspokojenia oczekiwań jego MAMY.
Coraz dalej mu będzie też do niej fizycznie..
bo z mamą, którą w Niej widzi przecież do łóżka się nie chodzi…
a i ona po kolejnej pretensji, że jest nie taka, nie będzie w stanie otworzyć się na niego ani sercem, ani ciałem…
ON z kolei stając do swojej kobiety jak do matki, po najgorszych w jej stronę wyzwiskach, przejdzie do porządku dziennego, nie siląc się nawet na PRZYKRO MI..
..bo wcale mu nie jest przykro.
Zawsze znajdzie jakąś wymówkę na swoje zachowanie, a poza tym dołożył w końcu najgorszemu złu tego świata -kobiecie, to za co tu przepraszać.
Można sobie pogratulować…raczej.
A tak w ogóle, to w jego życiu nic nie jest przez niego, to wynik ICH wspólnej relacji, więc za kolejne ” SPIERDALAJ TY SUKO” w jej stronę, ona wg. niego ponosi taką samą odpowiedzialność…
co On.
A nawet to Ona powinna przeprosić, bo jak go sprowokowała swoim szukaniem do Niego dostępu, to Jej wina jest.
CZY PARTNERKA JEST W STANIE TĄ LUKĘ WYPEŁNIĆ…
spełnić oczekiwania…
wyciszyć te deficyty…
Nie.
To jest za duże dla Niej, a sama próba stawia ją na straconej pozycji, bo nikt nie pozwoli w swojej miłości do rodzica, żeby Ci którzy przyszli po…rodzicach w ich życie, postawili się na miejscu PRZED nimi.
ON na pewno nie pozwoli.
…ale z miłości do Niego Ona podejmuje, zazwyczaj nieświadomie tą próbę, żeby spełnić jego oczekiwania…
OCZEKIWANIA pozwalające mu zapętlić koło, odizolowania…
„no bo jak ONA ŚMIE stawiać się ponad moją matką…”
Jak tak..to do widzenia.
…I ta też złą kobietą dla mnie była…”
Czy są dzieci w relacji dla takiego mężczyzny- chłopca…
Nie ważne.
Czy jest wspólny dorobek.
Droga do swojej wewnętrznej wolności od smyczy z gumy, ciągnącej do mamy i odpychającej zarazem jest silniejsza.
Dla tego ruchu i z wierności jemu..
Chłopiec gotowy jest poświęcić wszystko..
Choćby miał już kolejną żonę..
Choćby dzieci go budziły po drodze z tego zamotania i traumy amoku…
wypadkami…
sytuacjami na granicy życia i śmierci…
chorobami…
CHŁOPIEC żyje swoją traumą i wokół niej buduje swoje działania..
kontakty i życie..
I zrobi wszystko żeby sobie, światu i innym, udowodnić, że to z tymi głupimi babami jest coś nie tak..
że to inni mają problem, a nie on skoro nie ma w nim szacunku do kobiecego…
Dobierze takich znajomych, którzy mu tylko potwierdzą, że ma rację..
…ale na bliskie, otwarte relacje, budowane w otwartości serca nie ma tutaj z nim szans.
Też dlatego, że on stojąc przy mamie, nie dotarłszy do taty, nie umie z zaufaniem i poczuciem bezpieczeństwa otwierać serca.
NAWET…na siebie.
Łyka tony cud pigułek..
Zapija swoje zamknięte na czucie serce kawą, albo piwem….
Zadymia je fajkami, albo dodaje do tego zestawu jakieś inne używki po drodze, żeby był jakiś ruch…
żeby udowodnić sobie, że przecież coś dla siebie pozmieniał…
ale na głębokim, biochemicznym i fizjologicznym poziomie, stoi cały czas w tej samej traumie po czubek głowy i ani z niej drgnie.
JAKA KOBIETA WYBIERA TAKIEGO…
chłopca.
Taka z głębokim lękiem, o bliskość, której nie doświadczyła przy ojcu.
Gdzie, żeby dotrzeć do ojca, musiała poświęcać wiele…bo on był takim…
małym wiecznie chłopcem, który nie dotarł do swojego taty.
Taka, której mama uczyła ją, że mężczyzna jest takim małym chłopcem, bo sama takiego miała za tatę, albo mama stanęła jej na drodze do niego.
CZY ONI MOGĄ SIEBIE POZMIENIAĆ…
Nie.
Muszą sami popatrzeć na swoje deficyty.
Dotknąć przerwanego ruchu, On do swoich rodziców..
Ona do swoich.
Sprawdzić czy w alei zwanej ŻYCIE, mają jeszcze siłę oszukiwać się, że to może jest jednak Aleja Gwiazd i gdzieś czeka ta jedyna…
właściwa..
albo jakiś super man…
Muszą poczuć, czy już tyle razy uderzyli głową w mur tego samego schematu w relacji, że zauważyli, że idealny partner NIE ISTNIEJE..
czy może jeszcze potrzeba tutaj kilka guzów.
Że można ze sobą się spotkać jak się spotka z tym co bolesne w sobie..
bez uciekania..
W prawdzie o swojej odpowiedzialności za każdą budowaną relację…
Reakcję.
Wypowiedziane słowo.
Bo relacja…nie ” zaczyna się „…
I nie ” kończy się”…
Sama.
Każde wydarzenie, którego doświadczamy, zostało przez nas zaproszone, do naszego życia…. kiedyś…
dla naszej zmiany.
Ból wypowiedzianych słów…
I gestów, zostaje na zawsze.
…ale to dorosły, nie dziecko, potrafi do swojej sprawczości stanąć.
Gdzie potrzeba wyrównać w dobrym i docenieniu…
Gdzie trzeba wyrównać w tym co trudne.
Z wyczuciem i odpowiedzialnie.
…I ZOBACZYĆ PATRZĄC…
a USŁYSZEĆ słuchając…
SIEBIE.
I INNYCH LUDZI.
Iza Kopp-Pietrzak
Dyplomowany Terapeuta Ustawień Systemowych
Life & Business Coach Systemowy
www.ogrodysukcesu.pl
Rysunek- źródło internet.
Nie znalazłam autora, jak ktoś zna, chętnie podpiszę.
Dziękuję.